W Internecie można znaleźć 1010000 powodów dla których warto odwiedzić Kraków. Ja dopisałabym jeszcze jeden, którego pewnie nie ma w wielu przewodnikach: wegańskie żarcie! Kraków bardzo mocno depcze po piętach Warszawie jeśli chodzi o ilość możliwości, bo jakość moim zdaniem jest na wyrównanym poziomie. Z wszystkich poleceń, które dostałam od znajomych nie było zwyczajnie czasu skorzystać, wybrałam więc kilka w obrębie, w którym się poruszałam. W większości był to strzał w dziesiątkę.
Ps. Nie polecam oglądania tych zdjęć, kiedy jesteście głodni. Alfa amylaza x1000000000.
Nova Krova
Nie przepadam za burgerami (ale stare rekordy w jedzeniu cheesburgerów z Maca nadal szanuję!), nie potrafię ich jeść, sosy kapią mi po łokciach, a nożem i widelcem też się nie da. Burger w Novej Krovie jest ogromny, nie mieści się w buzi, ale.. jest pyszny! Tak jak i zupa, która jedliśmy z frytkami (najlepsza rzecz bycia dorosłą- możesz jeść zupę z frytkami!). Jak dla mnie tak samo dobre jak w Krowarzywa (jak to odmienić? Krowieżywej? Krowarzywach?), zdecydowanie większy wybór. Burgery z komosy, buraków, tofu, seitanu czy smażonego sera, ogromny wybór sosów i dodatków. 8/10
Hummus Amamamusi
Jeśli myślicie, że w hummusie nie ma filozofii i nic prostszego w przygotowaniu, znaczy, że nie trafiliście jeszcze na wyjątkowy i całkiem zwyczajny hummus. Bo ten tutaj jest naprawdę idealny- kremowy, dobrze doprawiony, podawany z wypiekanym na miejscu chlebem lub pitą. Bardzo bym chciała, żeby otworzyli się też w Warszawie i może serwowali większe porcje. Wyboru jest wiele, nie będziecie wiedzieć, na co się zdecydować. 10/10
Edit: Czy jest ktoś, kto je surową cebulę???
Pod norenami
Zanim dodam coś od siebie zacytuję fragment z ich strony internetowej, dotyczący szefa kuchni: „Paweł Albrzykowski, znany wśród chińskich kucharzy jako Nguen Kim Chang, jest jednym z najwybitniejszych polskich znawców kuchni azjatyckiej, którą zajmuje się zawodowo od ponad 20 lat. Jest autorem czterech książek poświęconych kuchni chińskiej, japońskiej, koreańskiej oraz potrawom z tofu.” To miejsce to jakaś magia, powinno być tak samo obowiązkowe jak Wawel i Rynek i baaaardzo się cieszę, że tam wylądowaliśmy. Karta dań jest nieskończenie długa, nie wiem, czy istnieje osoba, która spróbowała wszystkich zawartych tam pozycji. Nigdy w życiu nie przepadałam za kuchnią azjatycką, głównie ze strachu co się tam znajduje, ale kiedy wiem, że menu jest wegetariańskie (z milionem wegańskich opcji) jestem spokojna. 100/10
Dobra rada: jeśli na co dzień nie jecie pikantnych dań, nie wychylajcie się i w skali 1-5 papryczek wybierzcie maksymalnie 1. Moje curry miało dwie, nie muszę chyba dodawać, że piekło (z dwóch stron).
FREE FARMA BURGEROWNIA ROŚLINNA
Wiadomo, że jak Kraków, to zapiekanki. A jak zapiekanki, to ser. Problem? No problem. W tym miejscu, które jest w samiuteńkim rynku, dostaniecie wegańskie zapieksy, hot soy dogi czy nawet rosół. Smakowo nie powala, ale może to dlatego, że po poprzedniej opcji za bardzo się rozmarzyliśmy. 7/10
VEGAB
Pewnie już wszyscy słyszeli o tej profanacji prawdziwego kebaba. My mieliśmy okazję spróbować go w Warszawie podczas wege bazaru, dopisuję jednak do listy, bo to iście krakowski wymysł. Mnie to danie nie kupiło, ale ja nigdy nie lubiłam tego polskiego specjału. Sergio mówi, że 10/10.
Większość dań, które Wam przedstawiłam śmiało można zaklasyfikować jako roślinne odpowiedniki dań mięsnych. To pierwszy argument, który broni się sam, kiedy ktoś mówi, że będzie tęsknił za smakiem mięsa. Wybór- od polskich zapiekanek po dania ze Sri Lanki, czyli ogromny. Cenowo nie jest absolutnie drożej niż w „normalnych” restauracjach. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy mieszka w Krakowie lub ma możliwości stołowania się na mieście, kiedy ma na to ochotę. To jednak pokazuje, jak szybko rozwija się rynek, na którego zapotrzebowanie stale wzrasta. Nie zdziwię się, kiedy niedługo ktoś otworzy restaurację z wegańskimi golonkami i galaretą.
Wiem, że Kraków ma do zaoferowania wiele więcej, jeśli macie jakieś godne polecenia miejsca (ja mam na liście jeszcze Veganic i Karmę), podzielcie się w komentarzu. Tymczasem życzcie mi szczęścia w znalezieniu czegoś wegańskiego w Bułgarii.