Można być normalnym człowiekiem i spędzać zimę na stoku albo pod palmą. Latem można wpakować się w samochód i leżeć z piwem na plaży w Chorwacji lub Bułgarii. Można być też mną i spędzać w Bułgarii… zimę.
Powody były dwa: wizzair anulował nasze loty do Gruzji i z Gruzji do Sofii, skąd mieliśmy już wykupione loty do Aten. A samą Bułgarię również wspominam najlepiej na świecie, bo właśnie tam wylądowałyśmy (totalnie nie po drodze) po tramie od tureckiego kierowcy ciężarówki. Nie pytajcie. A poza tym, czy to naprawdę robi jakąkolwiek różnicę czy jest ci zimno w Warszawie czy gdziekolwiek indziej? Bułgaria zimą jest taka sama jak Warszawa zimą, a dzień jest nawet odrobinę dłuższy.
Warna
Do Warny dostaliśmy się nocnym pociągiem z Sofii. O pociągach w Bułgarii można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że jest w nich zimno. Rozbieraliśmy się do skarpet, tak grzeją. Okna zaśrubowane (może dlatego, że kiedyś sama w nich paliłam) O 6.30 w niedzielę na ulicach były tylko bezdomne psy i mewy. Można by powiedzieć, że zaczęliśmy zwiedzanie od dupy strony, bo od razu po przylocie pojechaliśmy na drugi koniec kraju po to, żeby za 5 dni znowu znaleźć się w Sofii.
Żeby mieć taki widok (powyższy) wystarczy udać się na ostatnie piętro Hotelu Cherno More i w restauracji zamówić herbatę (4 zł za dwie). Hotel znajdziecie od razu, to najbrzydszy najwyższy budynek w centrum. Sama restauracja jest już podróżą do przeszłości, bo wystrój pamięta jeszcze Stalina. Fun fact: Warna w latach 1949-56 nosiła właśnie nazwę Stalin.
Pewnie ciężko sobie to wyobrazić, ale z radia tego samochodu leciała muzyka klasyczna. Koty karmione są po królewsku.
Zanim zaczniecie wzdychać do tego basenu pozwólcie, że przytoczę wam żywą, miejską legendę z mojego Brzegu. W Brzegu też jest miejski basen, ale to największa hańba i siara wrzucić tam chociaż nogi. Powód? Powód jest taki, że kąpią się tam tylko Cyganie (nic do nich nie mam, ale na ten basen się po prostu nie chodzi i już). Drogą dedukcji- cieszę się, że zapytaliśmy w hostelu o ten bułgarski. Kąpią się tam głównie bezdomni.
A tak poważnie to pewnie nie wiedzieliście, ale Bułgaria bogata jest w gorące wody mineralne. Poza tymi „dzikimi” basenami w samej Warnie, znaleźliśmy jeszcze jeden, na plaży, zamknięty jednak zimą. Trochę nie rozumiem jaki jest sens brania gorących kąpieli latem, kiedy woda w morzu 10 metrów dalej jest równie ciepła i przyjemna.
Jeśli interesują was historia i tradycje, w Warnie znajdziecie świetne muzeum archeologiczne. Czy wiedzieliście, że właśnie w Warnie odkryto najstarszy złoty skarb na ziemi? Gorące źródła znane były także Rzymianom, a pozostałości term nadal widoczne są w centrum miasta. Ponadto: muzeum etnograficzne, akwarium, miejskie zoo, planetarium, primorski park. Osobiście jednak najbardziej lubię poszwendać się zwyczajnie po ulicach (nie ze skąpstwa).
Makgohalgs pierwszego dnia służyło mi do odszyfrowywania liter. Miało się kiedyś rosyjski w szkole, ale już Не разбирам.
Będę grał w grę.
Poza centrum właśnie tak wygląda architektura miasta. Jak dla mnie bomba, bardzo jestem ciekawa jak takie mieszkania wyglądają w środku. Kolejny fun fact (i bardzo proszę kogoś z większym stażem o zweryfikowanie): czy wszędzie w Bułgarii prysznic to po prostu zawieszona słuchawka na ścianie w toalecie? 4/4 hostele i guesthouse’y w których spaliśmy miały właśnie taki luksus: możesz robić kupę i myć włosy w tym samym czasie. Nie żebym sprawdzała, tak tylko zgaduję, co nie.
Na wieczór, nawet i zimowy, bulwary i palmy w barze Cubo. Barmanem jest Krzysztof Skiba, a z głośników leci Ibrahim Ferrer.
Czy poleciłabym to miejsce na wyjazd? Ba, ja już czekam, kiedy tam wrócę. Bułgarzy to wspaniali ludzie. Bardzo mili i pomocni. Jeśli tak jak ja tęsknicie za swoim psem, znajdzie się 300 innych do potarmoszenia za uchem, koty w gratisie. Zdarza mi się w Warszawie narzekać na niewystarczająco odśnieżone chodniki (czyli kiedy mamy wydeptaną jednoosobową ścieżkę), w Bułgarii jak śnieg spadł, tak leży. Wybrzeże jest też zimą raczej brzydkie, widać porozpoczynane remonty, a 99 % wakacyjnych kurortów i beach barów odstrasza. Aż wierzyć się nie chce, że zdążą do lata.
Bałczik
Polecali wszyscy: trip advisor, właściciele hostelu, pani w centrum informacji turystycznej. Rzeczywiście, całkiem przyjemne miasteczko. Drobny szczegół. Latem. Wiecie co w styczniu było największą atrakcją w tym miejscu? My. Ale jeśli macie trzy godziny na zbyciu to możecie się wybrać, zdecydowanie wystarczy. Wszystko pozamykane na trzy spusty. Do pałacu, który jest tam największą atrakcją (wraz z ogrodem botanicznym, drugim pod względem zbiorów w Europie przyp. red.) nawet nie doszliśmy.
Jak na całkiem małe miasto, również Bałczik ma bogata historię i kulturę. Wiecznie przerzucane między własność Rumunii i Bułgarii, w ostateczności po II wojnie światowej zostało bułgarskie. Mieszkańcy to mieszanka Bułgarów, Rumunów, Turków i Cyganów. W mieście działają 4 cerkwie i meczety.
Centrum miasta. Na ulicach jak widać tłumy i dużo się dzieje.
Ta pani tak jak i my również nie mogła się doczekać na autobus powrotny do Warny.
Z perspektywy całego wyjazdu wiem, że właśnie w Warnie podobało nam się najbardziej (byliśmy jeszcze w Płowdiwie, Burgas i Sofii). To miasto ma jakąś dobrą aurę i pod niektórymi względami przypominało mi Wrocław. Jeśli będziecie mieć okazję chwilę tam pobyć, na nocleg polecam Yo- Ho Hostel– tani jak barszcz, w centrum i wiecznie pełen zwariowanych backpackersów. Poza hostelem raczej średnio dogadacie się po angielsku, ale dużo łatwiej będzie po polsku!