Czy w gąszczu relacji z Rzymu można być w jakikolwiek jeszcze sposób oryginalnym? Jak, pomiędzy setkami wpisów traktujących o zakochaniu podmiotu lirycznego w wiecznym mieście, zwrócić uwagę czytelnika (bo skusić widza zdjęciem z pizzą na tle koloseum is so 2002)?
Rzym antyczny nieturystyczny
Przeniosłam się wiec do starożytnego Rzymu, wróciłam i sprawdziłam, co zostało do dzisiejszych czasów z rzeczy, o których przeciętny zjadacz chleba może nie wiedzieć. Jednak zanim okrzykniecie mnie Magellanem 2019 roku, albo, co gorsza, przestaniecie czytać nigdy nie dowiedziawszy się co was ominęło, uściślę: powtórki z lekcji historii nie będzie. Same tłuściutkie ciekawostki!
Zebrałam więc kilka nieoczywistych miejsc, faktów i ciekawostek, a wszystko za sprawą włoskiego Makłowicza – Alberto Angelego, który ma z Makłowiczem tyle wspólnego, co nic (tzn oboje opowiadają o historii, występują w publicznej telewizji i są obiektami westchnień – niepotrzebne skreślić). W skrócie, zanim dojdziemy do szczegółów: programy Alberto są naprawdę arcy ciekawe! Opowiada on mało znane fakty, pokazuje miejsca, które nie są dostępne dla mas, tłumaczy freski i rzeźby w sposób zrozumiały no i nie gotuje w tych wszystkich dziwnych miejscach. Gdzie jest haczyk? Programy są tylko po włosku, ale dla wszystkich pozostałych na szczęście Alberto napisał kilka książek.
Do sedna!
Z cyklu: coś dla Indiany Jonesa!
Czy wiecie, że pod torami przy stacji Termini (którą dziennie przecinają setki pociągów) całkiem przypadkowo w 1917r odkryto bazylikę z 1 wieku?! Żebyście zrozumieli mój zachwyt: to spory kościół, który po prostu przetrwał pod ziemią, ze wszystkimi swoimi korytarzami, nawami, malowidłami i płaskorzeźbami. Bazylika od samego początku zbudowana była pod ziemią, jednak zachwycające jest to, że zwyczajnie nie dobrał się do niej Kościół w średniowieczu czy ktokolwiek inny i nie rozgrabił jej z materiałów, tak jak w przypadku większości antycznych rzymskich budowli. Dla historyków zagadką pozostaje również komu poświęcona była budowla. Ściany zdobią sceny z mitologii greckiej wzbogacone o elementy magiczne i pogańskie. Jest to chyba ostatnie już miejsce w Rzymie, do którego nie wpłynęły jeszcze tłumy. Włosi pilnują jej bardzo skrupulatnie i otwierają tylko w 2 i 4 niedzielę miesiąca wcześniej zaaranżowanym, małym grupom. Czyli nie byłam osobiście, nie widziałam, ale się wypowiem! Tu natomiast znajdziecie więcej info (klik).
Starożytne pieczarki i Martin Scorsese
Kto by pomyślał, że w podziemiach parku Appia Antica (tego słynnego z akweduktu) współcześni Rzymianie hodują… pieczarki! Okazuje się, że tunele kamieniołomów Pozzolana to idealne warunki do hodowli grzybów tradycyjnym sposobem (dziś są już tylko dwa takie miejsca w Rzymie), a korytarze w inny sposób przydały się także współczesności. Tutaj w roku 2002 Martin Scorsese kręcił sceny strzelaniny do filmu “Gangs of New York”. Pieczarki nie ucierpiały. A kto wie, czy jedząc pizzę z grzybami, nie trafisz akurat na TE PIECZARKI! Więcej info tutaj i tutaj.
Zagadka z antyczną niespodzianką
Nie tylko pozostałości Koloseum, Circo Massimo czy Forum Romanum (z m.in. 4 wieczną świątynią Romulusa), czy te najbardziej popularne, no cóż, kupki kamieni, to jedyne, co pozostało po starożytnym Rzymie. Wiele z antycznych budowli stoi rozmieszczone po całym mieście do dziś, ma się bardzo dobrze, a my, zwykli śmiertelnicy, nawet o tym nie wiemy. Dlaczego? Bo najczęściej zmieniono ich fasady lub przeznaczenie.
Na przykład część największych term antycznego Rzymu, Term Dioklecjana, została w XVI wieku przebudowana na bazylikę Santa Maria degli Angeli e dei Martiri (freski miał tam namalować sam Michał Anioł, ale zmarł biedaczyna). Aż do tego czasu budynek term stał w bardzo dobrym stanie. Dziś, poza bazyliką, znajduje się tam jedno z czterech włoskich muzeów antycznego Rzymu. Jest ogromne, znajdują się w nim okazy od rzeźb (moja ulubiona – pijanego Dionizosa), po papirusy i w ciągu dnia panuje tam naprawdę magiczne światło.
Piazza Navona, osobiście znienawidzone przeze mnie już miejsce (za każdym razem, kiedy byłam w pobliżu jakiś zespół grał despacito, a ja chciałam popełnić suicideito) w swoich podziemiach skrywa mury stadionu Domicjana. Stadion przebudowano w XV na rozkaz papieża Innocentego X, jednak zachowano dokładny kształt wcześniejszego stadionu, co widać z lotu ptaka.
Rozbudowując antyczny akwedukt cesarza Trajana, papież Paweł V doprowadził wodę (nie osobiście…) do odległych i wyżej położonych części Rzymu, a swoje dzieło zwieńczył fontanną. Powstała więc słynna Fontana dell’acqua Paola, barokowa, jednak zbudowana z materiałów pochodzących z Forum Nerwy.
Nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest lepsze – czy upcycling (który chociaż wykorzystujący ponownie materiały, jest w sumie już nową wizją i dziełem), czy obnoszenie się ze wszystkim z czcią i zagradzanie dostępu łańcuchami? Nie wiem, czy macie w zwyczaju czytanie tablic w muzeach, ja wybiórczo, ale na Palatynie natknęłam się na pewien opis. Nie zapamiętałam szczegółów, więc imion nie podam, natomiast w XV lub XVI wieku na życzenie pewnej bogaczki całkowicie przebudowano jedną z antycznych świątyń, ponieważ ta wychodziła za mąż i zwyczajnie chciała to uwiecznić. Dziś pewnie taki pomysł by nie przeszedł.
Jeśli zwiedzając Rzym chcecie wiedzieć coś więcej niż przeciętny turysta, odsyłam do programów i książek Alberto Angeli. Znalazłam też kilka blogów, które aż kipią ciekawostkami, m.in. Roma non per tutti czy Zagubieni w Rzymie. Ale jeśli nie mieliście okazji odwiedzić klasyków: Koloseum, Hal Trajana, Forum Romanum, to powiem tak- raz w życiu odstójcie swoje w tych niekończących się kolejkach. Wstańcie o świcie, bądźcie na miejscu przed wszystkimi, naklnijcie się na tych, którzy wykupili skip the line, po czym odnieście wrażenie, że jeszcze jedna kolumna, jeszcze jedna kupka kamieni i z premedytacją pchniecie te ruiny, żeby tylko zamknęli was w odizolowanym więzieniu.
Koloseum:
Hale Trajana:
Forum romanum:
W następnym wpisie odkryję przed wami tajemnicę jak jeść pizzę codziennie i nie przytyć, a także gdzie w Rzymie najlepszą pizzę zjeść (specjalnie dla was* przetestowałam placki od supermarketu po najsłynniejszych pizzaiolo).
*żartuję, chciałam się po prostu nażreć.
Pingback: Gdzie Rzym, gdzie Rzym – bieguni()