Na początku współczułam sobie, że w Rumunii przyjdzie mi spędzić zaledwie 8 dni. Teraz patrzę na to inaczej- to moje pierwsze 8 dni z Rumunią.
Pewnie nie raz natknęliście się na coś, co jedni nazywają przypadkiem, a inni przeznaczeniem. Mnie zdarza się to niewiarygodnie często, ale nie są to nigdy rzeczy na tyle znaczące, żeby przywiązywać do nich większą uwagę (aczkolwiek znajdę w głowie odstępstwa od reguły i z pewnością nie będzie to nic miłego). Przypadkiem sięgnęłam po kolejny reportaż na półce w bibliotece pod domem. Przypadkiem była to genialna książka Małgorzaty Rejmer o Bukareszcie. Tym samym przypadkiem, Robert Kaplan, jeden z moich ulubionych współczesnych pisarzy i dziennikarzy, znalazł się w Rumunii, a ja przepadłam w historii tego kraju i czuję, że utknę tam jeszcze na długo.
Po co interesować się historią Rumunii?
Polska nie jest jedynym krajem, który znajduje się pomiędzy Niemcami a Rosją, i nie tylko nasza historia pisana jest zbrodnią. Jeśli Auschwitz nie zostało zrównane z ziemią po to, żeby nigdy więcej nic podobnego nie spotkało ludzi, to znajomość historii ostatniego stulecia w Rumunii powinna być tak samo obowiązkowa. Kraj, w którym europejski komunizm osiągnął swoje maksimum (i to nie tak dawno temu, zapytajcie rodziców), do złudzenia przypomina mi Polskę. ,,W jednym tylko stuleciu, Rumunia doświadczyła rozbioru, okupacji, monarchii, dyktatury wojskowej, faszyzmu i komunizmu.” Brzmi znajomo? Moglibyśmy się zakładać z Rumunią o to kto przeszedł więcej, gdyby oczywiście miało to tylko jakikolwiek sens.
Historia Rumunii to krwawe dzieje. Na pewno każdy zna historię Drakuli, czyli Włada Palownika (który zupełnie tak jak Krzywousty swój przydomek zdecydowanie nie zawdzięcza przypadkowi). Przykłady? Wiek XV i bunt chłopów w Transylwanii. Nic specjalnego, w czasach feudalnych chłopi rzeczywiście nie mieli łatwo i wcale nie ma się co dziwić, że mieli dość poddaństwa. Z tym, że okazali to w dosyć znamienny sposób. Epizod ten przeszedł do historii z całkiem obrzydliwego (jak na mój gust) powodu- swoje ofiary karmili oni upieczonymi, a wcześniej wyszarpanymi obcęgami częściami… ludzkich ciał. Później był wspomniany Wlad Palownik (i na samą myśl skręca mnie od środka). Czasy bardziej współczesne? Proszę bardzo, znajomy przykład z naszego podwórka, a więc typowy dla tego okresu antysemityzm. Rok 1941, grupa 200 Żydów zostaje żywcem poddana wszystkim etapom uboju w miejskiej (bukareszteńskiej) rzeźni. Zakończenie II wojny światowej wydawałoby się wystarczająco dobrym powodem, aby w końcu się opamiętać. Terror za panowania Ceaucescu czy okrucieństwa więzienia w Pitesti- jeśli oglądaliście ”Czas honoru” i tak jak ja zamykaliście oczy i uszy podczas scen z więzienia na Szucha, to powiem Wam, że czytanie o tym boli jeszcze bardziej. Ponadto: kłamstwa, podsłuchy, inwigilacja, donosy, rodziny stłoczone w malutkich mieszkaniach, po tym jak wyburzono centrum Bukaresztu, aby zbudować kopię Champs Elysee (i mój najmniej lubiany wątek tych czasów: rodziny, które wcześniej miały w domach psy, przy przeprowadzce do nowych mieszkań w płycie, musiały je po prostu zostawić na ulicy). I jeśli ktoś z Was ma jeszcze wątpliwości co do legalnej aborcji, poczytajcie o tym co działo się w Rumunii 30 lat temu, kiedy jej zakazano i mocno ograniczono dostęp do antykoncepcji.
,,Silviu Brucan w 1990 roku wypowiedział sławne zdanie, że naprawienie tego, co z tym krajem zrobił Ceaucescu, zajmie Rumumii życie jednego pokolenia. Wówczas ten pesymizm był szokujący. Okazało się, że miał rację.’Im dłużej trwała tyrania, tym więcej czasu potrzeba, aby to zmienić, aby się od niej uwolnić.”
Rumunia dziś
Jeśli tak jak ja jesteście rumuńskimi ignorantami, słyszeliście w życiu o Transylwanii, biedzie, oczywiście o Cyganach, złodziejach i innych porywaczach, muszę was zawieźć. Wystawiałam się jak mogłam. Nosiłam portfel na wierzchu plecaka. Autostopowałam. Nikt mnie nie porwał i nie wywiózł. Nikt mnie nie okradł (jogurt w lodówce się nie liczy, bo w hostelu nie było tego dnia turystów z Rumunii), nikt mnie nie oszukał, nawet człowiek w metrze, który zapytał czy zgubiliśmy drogę, wysiadł na naszym przystanku i zaprowadził do celu, chociaż jechał zupełnie gdzie indziej. Kto nigdy nie narwał bzu z parku niech pierwszy rzuci kamieniem. W Rumunii bez kupuje się na targu. Nie muszę dodawać, że nie takich wrażeń oczekiwałam, ale pewnie wyczytaliście to już między wierszami.
Rumunia dla mnie to Polska z czasów mojego dzieciństwa, a więc Polska 20 lat temu. Uliczni sprzedawcy wszystkiego, podróże busikami (które nie zawsze dochodzą do skutku) z kraciastymi, plastikowymi torbami wypchanymi po brzegi. Babcie w chustkach i dzieci bawiące się na ulicach. Powolne pociągi i procedury nie do złamania. Ławeczki przed domem i wyjściowe ubranie w niedzielę. Słów life od początku do końca. Takiego nie znajdziesz na Instagramie.
*cytaty pochodzą z książki Roberta D Kaplana pt. ,,W cieniu Europy. Dwie zimne wojny i trzydziestoletnia podróż przez Rumunię, a nawet dalej” wyd. Czarne.